당신은 주제를 찾고 있습니까 “myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie – \”Traktat o łuskaniu fasoli\” – Wiesław Myśliwski – Słów kilka“? 다음 카테고리의 웹사이트 https://you.future-user.com 에서 귀하의 모든 질문에 답변해 드립니다: https://you.future-user.com/blog. 바로 아래에서 답을 찾을 수 있습니다. 작성자 Słów kilka 이(가) 작성한 기사에는 조회수 1,479회 및 좋아요 69개 개의 좋아요가 있습니다.
Opowieść narratora, zapraszającego swojego gościa do wspólnego łuskania fasoli – na wsi czynności tyle rutynowej, ile rytualnej, sprzyjającej swojskim pogwarkom – obfituje w wyznania o charakterze nieomal spowiedzi. W przeciwieństwie do gospodarza, powiernik jego wynurzeń pozostaje osobą zgoła nieprzeniknioną.
Table of Contents
myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie 주제에 대한 동영상 보기
여기에서 이 주제에 대한 비디오를 시청하십시오. 주의 깊게 살펴보고 읽고 있는 내용에 대한 피드백을 제공하세요!
d여기에서 \”Traktat o łuskaniu fasoli\” – Wiesław Myśliwski – Słów kilka – myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie 주제에 대한 세부정보를 참조하세요
Traktat o łuskaniu fasoli, to moje pierwsze spotkanie z dwukrotnym zdobywcą Nagrody Nike – Wiesławem Myśliwskim. I już na wstępie muszę napomknąć, że jak najbardziej udane. Najlepiej zaświadczy o tym słów kilka o tej książce, które macie do dyspozycji. Miłego🙂
Tu dzieją się rzeczy, warto zajrzeć😉
https://www.instagram.com/slow_kilka21/
myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요.
Recenzja: Traktat o łuskaniu fasoli – Wiesław Myśliwski
Traktat o łuskaniu fasoli to ostatnia powieść w dorobku 75-letniego Wiesława Myśliwskiego, który uważany jest za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli …
Source: www.granice.pl
Date Published: 3/18/2021
View: 6610
“Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesław Myśliwski – recenzja
Traktat o łuskaniu fasoli jest uniwersalną powieścią o życiu. Jej centralnym punktem jest narrator, starszy mężczyzna łuskający fasolę, i w trakcie …
Source: www.oczytanyfacet.pl
Date Published: 7/24/2021
View: 4343
Recenzja książki “Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesława …
Gdy czyta się książkę Wiesława Myśliwskiego kolejny raz, odkrywa się wciąż nowe treści. Wie się już, że nie sama historia bohatera, jego losy, chronologia …
Source: dkk.wimbp.lodz.pl
Date Published: 5/16/2021
View: 2477
o powieści Wiesława Myśliwskiego „Traktat o łuskaniu fasoli”
Monolog doświadczenia. (o powieści Wiesława Myśliwskiego „Traktat o łuskaniu fasoli”). Rytuał. Nic niezwyczajnego nie znajdziemy w czynności łuskania fasoli.
Source: akcentpismo.pl
Date Published: 12/20/2022
View: 4763
Traktat o łuskaniu fasoli – Wiesław Myśliwski – Filozofia sztuki
Recenzja nagrodzonej w 2007 roku Nagrodą Literacką NIKE powieści Wiesława Myśliwskiego – “Traktat o łuskaniu fasoli”.
Source: filozofiasztuki.pl
Date Published: 10/10/2021
View: 601
Pytanie o tożsamość, czyli Traktat o łuskaniu fasoli Wiesława …
Anna Gumkowska. Pytanie o tożsamość, czyli Traktat o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego. O folklorze i zamiłowaniu do ludowości w twórczości Myśliwskiego.
Source: tekstualia.pl
Date Published: 4/3/2021
View: 3316
Traktat o łuskaniu fasoli – Wiesław Myśliwski – Lubimyczytac.pl
Wiesław Myśliwski jest autorem dwukrotnie uhonorowanym Nagrodą Nike (Wnokrąg w 1997r. i Traktat o łuskaniu fasoli w 2007r.). Jego utwory były wystawiane …
Source: lubimyczytac.pl
Date Published: 9/13/2021
View: 506
주제와 관련된 이미지 myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie
주제와 관련된 더 많은 사진을 참조하십시오 \”Traktat o łuskaniu fasoli\” – Wiesław Myśliwski – Słów kilka. 댓글에서 더 많은 관련 이미지를 보거나 필요한 경우 더 많은 관련 기사를 볼 수 있습니다.

주제에 대한 기사 평가 myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie
- Author: Słów kilka
- Views: 조회수 1,479회
- Likes: 좋아요 69개
- Date Published: 2020. 5. 6.
- Video Url link: https://www.youtube.com/watch?v=F08wtJi8l0w
Recenzja: Traktat o łuskaniu fasoli
Recenzja książki: Traktat o łuskaniu fasoli
Traktat o łuskaniu fasoli to ostatnia powieść w dorobku 75-letniego Wiesława Myśliwskiego, który uważany jest za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli tzw. nurtu chłopskiego w prozie powojennej. Tym razem książka pisarza przybrała formę monologu. Myśliwski przedstawia losy bohatera, któremu nie nadał imienia. Pewnego dnia odwiedza go tajemniczy nieznajomy, który chce kupić fasolę. Bohater podczas łuskania fasoli relacjonuje w monologu całe swoje życie.
Książka Myśliwskiego to wspomnienia z dzieciństwa bohatera, a także zapis wewnętrznej walki z myślami i wyraz tęsknoty za utraconą w czasie wojny rodziną. Traktat o łuskaniu fasoli to również opowieść o młodości, nauce i pracy. Opowieść o wyrzeczeniach i podejmowaniu decyzji, które dyktowały rozum i serce. Czytając książkę Myśliwskiego, wkraczamy w inny świat, w którym góruje muzyczna pasja bohatera – gra na saksofonie. W czasach, gdy zatrudniony był na budowie, bezimienny bohater Myśliwskiego grał na saksofonie w zakładowej orkiestrze i odkładał pieniądze na własny, wymarzony saksofon, który w tamtych czasach zdobyć można było tylko dzięki ciężkiej pracy.
Traktat o łuskaniu fasoli mówi także o wyjazdach za granicę w poszukiwaniu zarobku i o powrocie do rodzinnego kraju, w którym bohater zdecydował się pozostać już na zawsze. Historia, która powstawała przez trzy lata, tekst, który “chodził” za Myśliwskim od lat trzydziestu to wspaniała książka, pełna mądrości i myśli, które trafiają do serc czytelników. Z pozoru zwykły monolog okazuje się ogromnie interesujący. Jak na dłoni widać tu całe życie bohatera.
Prawdopodobnie każdemu z czytelników przydałaby się podobna rozmowa, oczyszczający życiowy bilans, jakiego dokonał bohater książki. Spojrzenie z perspektywy czasu na drogę, jaką już przebyliśmy. Nie jest to książka łatwa. Już nawet jej forma nie jest czymś, do czego czytelnik byłby przyzwyczajony. A jednak od tej lektury nie można się oderwać. Niesamowita konstrukcja, różne perspektywy czasowe, przeplatające się ze sobą, próba przeniknięcia i poznania ludzkiego losu…
Traktat o łuskaniu fasoli to książka spokojna. Narracja toczy się równym, własnym rytmem, nie można czytać tej książki w pośpiechu, bowiem każde słowo trzeba smakować. Zdaje się, jakby sam autor z każdej strony mówił czytelnikom, by tak nie pędzili, by wysuwali wnioski, wysilili umysł czy dali sobie choć odrobinę czasu na refleksję.
Książka zachwyca, opisując z pozoru proste czynności i przedmioty, ale nadając im zupełnie innego, magicznego sensu. Tak się rzecz ma na przykład z wyborem pilśniowego kapelusza przez bohatera. Książka Myśliwskiego to w końcu wiele życiowych prawd i filozoficznych cytatów, bijących na głowę te, która można odnaleźć w książkach Paulo Coelho. To – wreszcie – bez wątpienia jeden z ciekawszych monologów w historii polskiej literatury.
“Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesław Myśliwski
Traktat o łuskaniu fasoli jest uniwersalną powieścią o życiu. Jej centralnym punktem jest narrator, starszy mężczyzna łuskający fasolę, i w trakcie opowiadający o swoim życiu obcemu mężczyźnie, który pojawił się w jego domu niezapowiedziany. To wokół niego skupiają się wszystkie wydarzenia, jest okiem cyklonu, jakim jest życie. Główny bohater i narrator był prawdopodobnie napisany jako everyman, ale dziś już nie każdy może wejść w jego rolę.
Czas nieubłaganie brnie do przodu. Tylko przez chwilę biegniemy równo z nim. Szybko jednak nas wyprzedza, pozostawiając w tyle kolejne pokolenia. Na to właśnie uwagę czytelnika kieruje Wiesław Myśliwski. Powieść jest przepełniona nostalgią za minionym życiem, nawet jeśli nie było ono idealne, ale także spokojną rezygnacją, oczekiwaniem na koniec. Między twardymi, oschłymi słowami narratora wyczuwalny jest też żal do samego siebie. Żal o to, że się zostało, a wszyscy bliscy odeszli tak nagle i gwałtownie, bez możliwości pożegnania się.
Sposób prowadzenia narracji, luźne, trochę chaotyczne opowiadanie o przeszłości, otwarcie się przed nieznajomym to już prawie relikt przeszłości. Jeszcze kilkanaście lat temu często zdarzało się, że ktoś obcy, najczęściej starsza osoba, przysiadał się na przystanku, czy też w kolejce i zaczynał dzielić się z nami swoimi przemyśleniami, a nierzadko także historią życia. Skutek samotności. Dziś samotnych ludzi jest więcej, ale zdecydowanie mniej tych, którzy potrafią tak po prostu rozmawiać i słuchać.
W biografii głównego bohatera znajdziemy dwa nieprawdopodobne zbiegi okoliczności. Pierwszy z nich to spotkanie w jednej z restauracji podczas wieloletniego pobytu za granicą rodaka, z którym nawiązuje dosyć dziwną znajomość. Ów mężczyzna jest właścicielem domku letniskowego w rodzinnych stronach narratora i tam też na starość trafia nasz bohater. Drugim jest jeszcze bardziej przypadkowe spotkanie z synem niemieckiego żołnierza, który najprawdopodobniej zastrzelił jego rodzinę. Zdaje się, miał to być przyczynek do rozważań nad losem człowieka, czy rządzi nim przypadek, czy też przeznaczenie, ale coś tu mocno zgrzyta i nie przystaje do siebie.
Traktat o łuskaniu fasoli i ostatnią jak na razie powieść Wiesława Myśliwskiego, Ostatnie rozdanie, dzieli siedem lat. Czytając Traktat o łuskaniu fasoli, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest on wprawką do Ostatniego rozdania. Fabularnie obie powieści są oryginalne, nic się w nich nie powtarza, ale są też do siebie bardzo podobne pod względem konstrukcji, głównego bohatera i narratora, narracyjnie, a także w przedstawieniu świata.
W Traktacie pisarz bawi się i eksperymentuje z formą, pozwalając sobie na spacer po niebezpiecznym gruncie opowieści w opowieści. I niestety, gdy w opowieści starego stróża ktoś zaczyna opowiadać swoją historię, czytelnik przedziera się przez te fragmenty jak przez bagno, co rusz wracając do przeczytanych już akapitów, by upewnić się, czy przypadkiem nie zgubiło się wątku. Lekkość lektury i płynąca z niej przyjemność gdzieś znikają.
Wydawnictwo Znak, 2006
(Visited 3 887 times, 1 visits today)
Recenzja książki “Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesława Myśliwskiego
“Traktat o łuskaniu fasoli ” to piękna i mądra ” księga przypadku i przeznaczenia ” . Jej bohater – narrator opowiada o swoim życiu tajemniczemu panu, który przyszedł kupić fasoli. Tak naprawdę nie jest istotne, kim on jest. Czytelnik ma wrażenie, że monolog kierowany jest do niego. Bo jest to monolog, mimo że starszy pan często zwraca się do swego gościa, odpowiada jakby na jego pytania, szuka potwierdzenia tego , o czym mówi. A opowiadać potrafi wspaniale. Na prawie 400 stronach jest tak wiele mądrych zdań będących gotowymi sentencjami, które chciałoby się cytować.
Gdy czyta się książkę Wiesława Myśliwskiego kolejny raz, odkrywa się wciąż nowe treści. Wie się już, że nie sama historia bohatera, jego losy, chronologia zdarzeń są tu istotne, ale konkretne przeżycia, które on uznał za ważne. Stąd np. pozornie nieznacząca scena kupowania brązowego pilśniowego kapelusza zajmuje kilka stron. Można się z niej nawet dowiedzieć, jak nosić to nakrycie głowy. Z kolei przeżycia wojenne są przedstawione bardzo oszczędnie, autor nie opisuje drastycznych scen palenia i zagłady rodzinnej wsi bohatera. Widzimy je tylko przez szparę w drzwiczkach prowadzących do dołu na kartofle, gdzie znalazł się wtedy chłopiec.
Czy to przypadek, czy przeznaczenie zaprowadziło go tam ? Ocalał jako jedyny, by po wielu latach wrócić dokładnie w to samo miejsce i pracować jako stróż domków letniskowych nad zalewem. Chociaż … ” nie wraca się nigdy w to samo miejsce. Tak naprawdę tego miejsca już nie ma.”
Jest jednak pamięć o nim, o rodzinie, wspólnym łuskaniu fasoli, które jawi się tu jako swoisty i piękny rytuał spajający ludzi siedzących w kręgu lampy naftowej. To wspomnienie szczęśliwego dzieciństwa we wsi nad rzeką Rutką, Wigilii, smaku wielkanocnych ciast wypiekanych przez babkę.
Poznajemy wiele wspaniałych opowieści, ludzi, którzy byli ważni dla bohatera, snów, które najlepiej potrafiła wytłumaczyć babka. Łuskając wspólnie z przybyszem fasolę, narrator wtajemnicza go w swój świat, upewniając, że ” żyjemy w tym, co opowiedziane.”
Powieść Wiesława Myśliwskiego na pewno warto ” smakować ” , ” delektować się ” nią nieśpiesznie i wielokrotnie, ” przyglądać się strąkom fasoli i wyłuskanym ziarenkom. ”
Wiesława Kruszek
Uczestnik DKK przy PBP w Sieradzu
Wojciech Ligęza. Monolog doświadczenia (o powieści Wiesława Myśliwskiego „Traktat o łuskaniu fasoli”)
Spis treści numeru 4/2006
Monolog doświadczenia
(o powieści Wiesława Myśliwskiego „Traktat o łuskaniu fasoli”)
Rytuał
Nic niezwyczajnego nie znajdziemy w czynności łuskania fasoli. Jednakże to zajęcie poprzez swą powtarzalność, ale i pewną solenność, zyskuje wymiar rytuału. Odwieczne zatrudnienie chłopskie, wpisane w roczny porządek prac, zakorzenia w trwaniu, pozwala pomyśleć o powrotnej kolistości czasu. Staje się również misterium bycia wspólnotowego, w którym uczestniczy kilka pokoleń. W nowej powieści Wiesława Myśliwskiego dwukrotnie pojawia się motyw naftowej lampy, którą zapala się na rozpoczęcie rodzinnego rytuału łuskania fasoli. Wówczas rozprasza się ciemność, powstaje krąg bezpieczeństwa. Odnawia się istnienie, gest zapalania światła przypomina o początku. W pięknym poetyckim fragmencie przeczytamy: …czekałem, aż stanie się cud światła z ręki matki. Pierwsze światło w całej wsi w naszym oknie, wydawało się jakby pierwsze na świecie (s. 30).
Każde kolejne łuskanie fasoli jest powtórzeniem poprzednich, przypominaniem ludzi i zdarzeń. Wspólnota opuszcza granice własnego czasu, komunikuje się z przeszłością, nawet najodleglejszą, scala rozproszoną pamięć „nawet, gdy człowiek został z niej wydziedziczony” (s. 31). To, co minione, staje się na powrót obecne. Trwanie w uniwersalnym pozwala przeciwstawić ład chaosowi. W czasie poważnego skupienia uspokajają się namiętności i kataklizmy. Pisarz umieścił w powieści taką wojenną scenę: pełni agresji żołnierze, zamiast strzelać do mieszkańców chałupy, okiełznani przez siłę rytuału, stęsknieni za spokojnym życiem, dołączają do łuskających fasolę. I jeszcze powiedzmy o rzeczy najważniejszej. Otóż ta sytuacja wyzwala żywioł opowiadania. Mowa jednoczy ludzi, a przebywają oni ze sobą przede wszystkim po to, by mówić i słuchać: „tu się łuska, a tu się opowiada” (s. 78). Istota spotkania nie ma charakteru pragmatycznego i nie wyczerpuje się na gospodarskich pożytkach. Sprawne palce przebiegają po strąkach, ale ważniejszy jest akt komunikowania i – samo mówienie.
Czynność mechaniczna jest zarazem czynnością duchową; obu aktów (łuskania i opowiadania) nie da się traktować rozłącznie. Są tożsame. Jerzy Jarzębski, pisząc o kształcie narracyjnym „chłopskiej powieści” w Widnokręgu Myśliwskiego, spostrzegał „nawroty czasu”, „względną stałość obrazu świata” oraz „poszukiwanie mitycznego sensu”. Te wszystkie składniki odnajdziemy w Traktacie o łuskaniu fasoli. Opowieść można w dowolnym momencie przerwać, ale nie definitywnie skończyć. Nic nie stoi na przeszkodzie, by podjąć kolejne wątki, stworzyć nowe wariacje i wykładnie zdarzeń. Ostatnie zdanie tego utworu brzmi: „niech pan tylko łuska fasolę” (s. 399). Jest to zakończenie zawieszone, bez kody kompozycyjnej. Nie zostały wyczerpane zasoby pamięci, obroty wyobraźni, inwencja językowa, chęć słuchania.
Decyzje narracyjne oryginalnie i ciekawie uzasadniają się poprzez czynność łuskania, która przywołuje świat sprzed klęski dziejów, sprzed czasu gorzkiej dojrzałości. Jest to marzenie o bytowaniu wspólnotowym, gromadnym, o utraconej idei domu. Niegdyś: Cały świat był domem, a dom służył jedynie, żeby się mogli wszyscy po całym dniu znów razem znaleźć (s. 233). Przy łuskaniu fasoli jest się „u siebie”, sprzyja ono introspekcyjnemu namysłowi. Warto w tym miejscu przypomnieć wiersz Urszuli Kozioł Łuskanie grochu, podobny, gdy weźmiemy pod uwagę równoległość trywialnego zajęcia z doniosłym samopoznaniem. Ten monolog kobiecy zawiera refleksje nad tak ważnymi kwestiami, jak przyjęcie losu, zgoda na cierpienia, uzasadnienie, dlaczego na brutalność zachowań partnera odpowiada się czułością.
W Traktacie o łuskaniu fasoli jednostajna praca jest swoistą ramą dla opowieści – kapryśnie skonstruowanych, obrastających w dygresje, zależnych od toku myśli i skojarzeń mówiącego. Opisywana na początku i przy końcu archaiczna oraz anachroniczna sytuacja przeciwstawia się wszelkiemu pośpiechowi, który jest naszą plagą, gdyż na niczym nie możemy się skupić, niczego kontemplować. Czas, który zatacza koła, zdaje się być niewyczerpywalny. Rytm łuskania fasoli odpowiada narracji, rozległej jak samo życie. Wszystko może się zmieścić w opowieści. Każda informacja, nawet pozornie błaha, wpływa na rozumienie całości. Dlatego w powieści Wiesława Myśliwskiego wielka historia ściera się z domową drobinową faktografią.
Powrót
Przedmiotem opowieści Myśliwskiego są powroty. Przedstawiona historia rodzi się z żalu, że restytucja przeszłych zdarzeń i miejsc jest niemożliwa. Bohater powraca w rodzinne strony, ale przecież nie ma ani domu, ani tej samej okolicy, ani bliskich, gdyż zginęli oni w czasie drugiej wojny światowej. Dolina dzieciństwa nad rzeką Rutką przestała istnieć, pogrążyła się w wodach zalewu, a miejsce tradycyjnej wsi zajęło osiedle domków letniskowych. W tej przestrzeni niejasne reguły układów międzyludzkich, ni to miejskich, ni wiejskich, wyparły dawny, sprawdzony przez wieki model. Nikt nie czuje się już członkiem wspólnoty. W tajniki zmienionego miejsca wprowadza powracającego bohatera właściciel jednego z domków – rozczarowany pan Robert. Dość to dziwna figura: zaprasza on i jednocześnie odstręcza, opisuje w listach cuda natury, a później, zmęczony obowiązkiem odpoczywania, zniechęcony nawet swoją erotomanią, przemienia się w Kasandrę, ogłaszającą koniec natury. Takim samym cicerone staje się dla przybysza (słuchacza, który przyszedł po fasolę) monologujący bohater Myśliwskiego.
Powrót jest rozczarowaniem, ale nie przekreśla to wartości doświadczenia. Wprawdzie nic z zamierzonego scenariusza się nie spełnia: ani wstrząs, ani radość – na takie zawieszenie emocji, jakie jest udziałem bohatera, nie da się nawet znaleźć odpowiedniego słowa – to jednak wraca on nienadaremnie. Jedyny ocalały z wioski poszerza swoją wiedzę o przeszłości. Minione przenosi w obręb doświadczeń wewnętrznych. Można by powiedzieć, że powrót wyzwala nostalgię za nieosiągalnym, inicjuje poszukiwanie tego, co nie istnieje. Nie nastąpią żadne rewindykacje – przynajmniej w porządku realnej rzeczywistości. Jak powiada bohater: …cóż to jest nasza przeszłość? Gdzie są jej granice? To coś w rodzaju bliżej nieokreślonej tęsknoty, tylko za czym? Czy nie za tym, czego nigdy nie było, a co jednak minęło? Przeszłość to tylko nasza wyobraźnia, a wyobraźnia potrzebuje tęsknoty, wręcz karmi się tęsknotą (s. 257).
Konfrontacja z miejscem wiąże się z ryzykiem. Lepsze byłoby zapomnienie, gdyż – w wyjątkiem cmentarza – zniszczone zostały wszelkie ślady dawnego życia. Tęsknota nie wypełnia się tylko świetlistymi, dobrymi zdarzeniami, raczej przybiera postać przyzywanego snu o spalonej Arkadii. W miejsce klęski, wymordowania wszystkich mieszkańców wsi, powraca żałobnik, który z czasem, po decyzji pozostania, zmienia się w strażnika grobów. Odmalowując wyblakłe nazwiska na nagrobnych tabliczkach, kultywuje pamięć zmarłych. Jest ich jedynym rzecznikiem wśród żyjących. Nie pozbędzie się jednak dojmującego doznania, że przypadła mu rola samotnego świadka. Niepokój wędrówki po szerokim świecie nie zostanie ukojony przez dwuznaczne osiedlenie – w przypadkowym domu, w obcym miejscu, niegdyś tak dobrze znanym. Istota wyzwania jeszcze dobitniej została określona w Widnokręgu: pamięć tak naprawdę boi się swoich miejsc, pamięć jest chorobą wydziedziczenia.
Zauważmy jednak, że zagospodarowanie tego, co pozostało po tradycyjnej wsi łączy się integralnie z wprowadzeniem ładu. Zakładając pasiekę, bohater odzyskuje jakąś cząstkę dawnego rustykalnego raju. To spokojne zajęcie sprzyja kontemplacji, przywraca spokój wewnętrzny. Były robotnik i muzyk godzi się być zarządcą domków letniskowych. Staje się jednak stróżem-moralistą i dość dokuczliwym wychowawcą ludzi nowych, oderwanych od kultury wiejskiej i tradycji lokalnej, należących już do innej formacji. Bohater nie może przystać na niską cenę sumienia. Nie do przyjęcia są dlań skrytość skandalicznych działań i jawność intymnego dyskursu. Chce położyć tamę przyjemnościom, występkom i drobnym ekscesom mieszkańców infernalnego osiedla. Żałośni hedoniści winni odzyskać duszę, nauczyć się nieznanej zasady odpowiedzialności, ale także rozwinąć wrażliwość na „mowę miejsca”. Poznać alfabet księgi natury (traktuje ich jak dzieci), zaniechać miejskich hałasów, docenić dostojną ciszę miejsca, która „może być kościołem, teatrem, filharmonią” (s. 361). Wszelako dozorca (i sędzia) na ogół z obrzydzeniem odnosi się do swoich podopiecznych, do zmienionej cywilizacji i nowych obyczajów. Przybysze z miasta nie są partnerami, lecz raczej opornymi obiektami zabiegów pedagogicznych.
Stary człowiek, dysponujący rozległym doświadczeniem, dostrzega zmiany – zawsze na gorsze. Przeto w ocenach nowomodnego stylu życia biorą górę zrzędliwość i pretensje. Oczywiście bohater nie musi być sympatyczny. Ta postać u Myśliwskiego posiada wiele cech sprzecznych, paradoksalnych, może nawet psychologicznie nieprawdopodobnych. Łączy ona w sobie subtelność i wścibstwo, zacięcie artystyczne i kapralską miłość do regulaminów, współczujące ciepło i surowe, wyniosłe osądy – brak złudzeń w stosunku do rodzaju ludzkiego. Jakby w muzyku zamieszkał stróż nocny, w człowieku głębokiej refleksji rozprzestrzeniał się uciążliwy gaduła, a obyty w świecie wędrowiec ustępował pola zaściankowemu weredykowi.
Ważniejszy od niezgody na zmiany, jakie przynosi życie, jest lament nad utraconą przeszłością, żal osierocenia, osamotnienia: Nie ma dziadka, nie ma babki, nie ma stryja Jana. A czasem nawet mam wrażenie, jakby nikogo już nie było. Może także mnie? (s. 80). Życie bohatera zostało zredukowane, pomniejszone w wymiarze oczekiwań i potrzeb. Otaczają go psy (jest on aniołem psiego raju) i przedmioty – pamiątki dawnej świetności, takie jak barokowe srebrne lichtarze, kupione w wytwornym antykwariacie na obczyźnie. To, co zewnętrzne, pozbawione zostaje dramaturgii, gdyż uregulowana codzienność sprowadza się do działań monotonnych i powtarzalnych. Kurczący się skrawek czasu skłania do ostatecznych rozliczeń. Powrót do miejsca wyzwala refleksję nad przeszłością – jest odkrywaniem nagromadzonych pokładów doświadczenia (każdy świat jest przeszły, każdy człowiek przeszły, bo czas jest tylko przeszły, s. 284). Żyje się w głąb – taką maksymę wygłasza bohater. Skoro powrót realny przynosi rozczarowanie, próba powtórnego zadomowienia nie może się powieść, gdyż jest zaledwie kaleką repliką dawnego wzoru. Najważniejszą sprawą okazuje się zrozumienie samego siebie. Miejsce się zmieniło, przestało istnieć w pierwotnym kształcie, natomiast za jedyną dostępną realność uznać należy wewnętrzny świat człowieka. O tym właśnie jest monolog doświadczenia Wiesława Myśliwskiego: Niezależnie, czy jesteśmy tu, gdzie indziej czy gdziekolwiek. Teraz czy kiedykolwiek. Wszystko, co na zewnątrz, to jedynie złudzenia, okoliczności, przypadki, pomyłki. Człowiek jest sam dla siebie zwłaszcza tym ostatnim miejscem (s. 357).
Opowiedziane
W Traktacie o łuskaniu fasoli wielki, rozgałęziony monolog – od pierwszej do ostatniej strony – zawłaszcza uwagę czytelnika. Bohater, człowiek stary, pragnie opowiedzieć o swoim życiu – dla pożytku innych, ale także by skonstruować własny wizerunek. Jak podkreśla: to, co opowiedziane, nie odwrotnie, ustanawia to, jak było, jest czy będzie, nadaje temu wymiar, skazuje na nicość lub zmartwychwstanie (s. 69). Zdawałoby się więc, że władza języka jest nieograniczona, gdyż powołuje światy do istnienia i sprzeciwia się nicości, tymczasem z owym podstępnym narzędziem, które kusi mówiącego demiurgiczną potęgą, postępować należy ostrożnie. Słów nie da się używać bezkarnie, wymagają one krytycznego dystansu i odpowiedzialności. Niektóre są zbyt abstrakcyjne i oderwane od zwykłego doświadczenia, nie na ludzką miarę: potrafią się wcielić w każde znaczenie i w każde wyobrażenie (s. 63), zatem mogą też zawładnąć opowiadającym. Niebezpieczne słowa sieją nienawiść, grożą, oskarżają. „Samorództwu słów” (s. 152) winna się przeciwstawić pojedyncza osoba – mówiąca zawsze we własnym imieniu.
Niestrudzony orator i rozmówca, który głównie porusza się w regionach języka codziennego, kolokwialnego, rozmyśla o niedoskonałościach mowy i zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że związek między słowem a rzeczywistością raz po raz się zrywa. Borykając się z własną prawdą, wie, iż przedstawiane wersje wypadków muszą być przefiltrowane przez jednostkową świadomość („to, co wyobrażone, jest prawdziwe”, s. 249), a wypowiadane sądy niczego do końca nie rozstrzygają. W Traktacie o łuskaniu fasoli monolog doświadczenia wygłasza człowiek sceptyczny – wobec świata, bliźnich, historii, ale również samej opowieści.
Wiesław Myśliwski pozostawił wiele śladów dawnych oralnych narracji ludowych, sytuujących się na pograniczu baśni i faktu. W tle biografii bohatera rozpoznamy wypadki historyczne, ale zwykle bez konkretnych dat, miejsc, określonych realiów. To samo dotyczy twórców i dzieł – nigdy nie nazywanych bezpośrednio. Kultura ludowa doskonale obchodzi się bez nazwisk autorów, ale ta anonimowość wywyższa przekaz, który staje się wspólnym dobrem. Czas przedstawionych zdarzeń nietrudno zrekonstruować, to epoka PRL-u. W śmiało zarysowanej panoramie epickiej i w syntetycznych zbliżeniach ujawnia się wymiar mityczny, zawieszenie precyzji sprzyja uogólnieniom. To wszystko dzieje się „teraz” i „zawsze”, każdy zaś szczegół odsyła do znaczeń uniwersalnych.
Żywioł mowy i jej wolność nie znają hierarchii ani ograniczeń. Wszystko jest równouprawnione, przetasowane, przemieszane. Językowa spontaniczność spotyka się z doskonale wypracowanymi frazami, dygresja goni dygresję, komentarz do zdarzeń nadbudowuje się na wielu piętrach. Trudno więc zgłaszać pretensje o dłużyzny opowiadania, o rozciąganie epizodów czy bezustanną obecność pytań retorycznych i pytań do rozmówcy. Wybitna literatura ma prawo do manieryczności. Wszelako pączkowanie buntu w sali kinowej mogłoby być opowiedziane krócej (samo opisanie rebelii ma świetne tempo), niewiele da się wywnioskować z epizodu znanej gry w zapałki, a rozbudowane wprowadzenie do teorii brzytwy wiedzie w jakąś artystyczną ślepą uliczkę (s. 207-210). Niegdyś S. I. Witkiewicz napisał tekst O goleniu się, zaskakujący przez oczywistości, czyli brak zaskoczenia. Która dygresja jest zbyteczna, które partie stają się balastem dla opowieści – tego jednak czytelnik nie rozstrzygnie. Przechodzimy przez progi zniechęcenia i cóż: czytamy dalej z zainteresowaniem, z podziwem. Monolog jest jednością w różnorodności. Zmienia się, nieustannie kształtuje, droczy z naszymi oczekiwaniami. Domaga się akceptacji dla niezwykłości i zwykłości. Bez różnicy.
W nowej powieści Wiesława Myśliwskiego wielka historia, rozbita na drobiny ludzkich losów, łączy się z traktatowymi filozoficznymi uogólnieniami, żywioł opowieści przechodzi w medytację, a prowokujące wielosłowie zastyga na pograniczu milczenia. Szczodrość narracji i rozrzutność refleksji znajduje swoją przeciwwagę w oschłej precyzji aforyzmu, a z drugiej strony w niedomówieniach, przerwanych, zawieszonych wyjaśnieniach, w supozycjach i grach domysłów. Innymi słowy, artyzm i mądrość powieści polegają m.in. na balansowaniu między nadmiarem a niedoborem, władzą nad szczegółami a nieokreślonym niepokojem w spotkaniu z tajemnicą. Rzeczy w zasięgu ręki są dostępne i przejrzyste, natomiast wielka metafizyczna całość, w której uczestniczymy, zawsze pozostanie niepojęta. Pytania najważniejsze, po co i w jakim celu istniejemy w tej postaci i na tym świecie, w przypisanym czasie i miejscu, od czego zależą wybory i jakie siły powodują naszym działaniem (i czy one istnieją?), zyskują w powieści Myśliwskiego na znaczeniu w miarę przyrastania komentarza; powiedzielibyśmy, że intensyfikuje się fascynacja tym, co nierozstrzygalne.
Traktat o łuskaniu fasoli raz po raz celowo sprzeniewierza się zaznaczonej w tytule kwalifikacji gatunkowej. W poszczególnych partiach rozpoznamy opowieść inicjacyjną (czy też rozwojową), historię o dojrzewaniu artysty, powieść mitograficzną o miejscach dzieciństwa, socjologiczne studium środowiska (we fragmentach o PRL-owskiej, zmilitaryzowanej szkole), paszkwil na współczesne czasy, konfesyjno-elegijne rozliczenie z całym życiem. Epizody zbudowane zostały wedle różnych reguł. Wymieńmy na przykład nawiązania do literatury wojennej (z motywami osaczenia i strachu), schemat melodramatyczny w historii miłości kelnerki Basi do wiarołomnego przybysza, wyodrębnioną nowelę o kobietach-żałobnicach i umierających starych chłopach, utrzymaną w poetyce oniryzmu (logika snu wyznacza rytm narracji, swobodnie mogą narastać niesamowite miraże wyobraźni), sensacyjne motywy we fragmencie poświęconym dość makabrycznemu (zabawa odbywa się pod ścisłą kontrolą) balowi maskowemu z czasów stalinowskich, inspiracje filmowe w dwóch ciekawie ze sobą skonfrontowanych scenach przymierzania kapeluszy, wreszcie – przejmującą parabolę o muzykowaniu w ruinach.
O tym, jak czułe jest instrumentarium literackie Myśliwskiego i jak jest ono rozbudowane, świadczą celne ironie, groteskowe monologi, partie poetyckie (o zabarwieniu lirycznym), przekształcenia mitów: domu – doliny – Arkadii, wędrówki – przygody – wtajemniczenia – powrotu, wzory archetypowe w wyjaśnianiu sensu tego, co przydarza się postaciom (na przykład ocalenie bohatera po pacyfikacji wsi zestawione jest z historią Mojżesza), rozsiane w tekście rozważania o tym, jak język angażuje się w świat, jakie ma możliwości stwórcze i odtwórcze. W Traktacie o łuskaniu fasoli równie istotne są kwestie tożsamości osoby oraz międzyludzkiego dialogu.
Szeroka skala stylów, gatunków, układanych w nowe konfiguracje, spotyka się z uważnym skupieniem na drobnych realiach, których wprowadzenie świadczy o rzetelności obserwacji i wiarygodności przedstawień. Ta proza zmysłowo ewokuje obecność rzeczy: pamięć szczegółu jest tutaj doprawdy imponująca. W historie przedmiotów wpisane zostają historie ludzkie. W przedmiotach przegląda się i przedłuża nasze istnienie. Ich milcząca mowa jako świadectwo przeszłości jest różnorodna w tonach i nastrojach: ileż w tych wszystkich meblach, przedmiotach kryje się ludzkich dotknięć, spojrzeń, ileż bicia serc, westchnień, smutków, płaczów, przerażeń, naturalnie i śmiechów, uniesień… (s. 124). Wokół przedmiotów – jak w dawnych nowelach – mogą oplatać się losy bohaterów. Dajmy przykład dramaturgii marzenia, oczekiwania, zawodu i rozpaczy w anegdocie o kupnie saksofonu. Przedmioty potrafią też cierpieć, tak jak we wspomnianej opowieści pobite, porozbijane instrumenty muzyczne. Rozpoznamy tutaj motyw barbarzyńców, którzy biorą odwet na kulturze wysokiej. Ten pogrom oznacza „demuzykalizację” świata, czyli pozbawienie go pitagorejskiego porządku, ale też zmierzch piękna, kryzys ducha twórczego. Miejsce układu instrumentów w orkiestrze, który służyłby bogatemu i zróżnicowanemu brzmieniu, zajmują ordynarne, nieforemne zwały i sterty rzeczy zdezelowanych, niezdolnych do wydania dźwięku.
W omawianej powieści jesteśmy oprowadzani po przeszłości. Żadnego detalu nie powinno zabraknąć. Pisarz często układa całe serie wyliczeń, w figurze nagromadzenia upatrując remedium na przemijanie, na znikanie całych obszarów rzeczywistości. Mówienie ma też wymiar przywracania małych realności. Przybliżone zostają zajęcia gospodarskie, wyjawione techniki rzemiosł, objaśnione standardy obyczajowe. Świetne są u Myśliwskiego studia koszmarów i udręczeń, lęków i obsesji. To wszystko ma być zwyczajne, uobecnione, przede wszystkim dokładnie opowiedziane. Na przykład zmysłowo odczuwa się dyskomfort podróży – duszność, ścisk, hałas i trywialne rozmowy (podobną mękę komunikacyjną znajdziemy w Widnokręgu). Niemal dotykalny jest ból w opisie kaźni psa. W tym przypadku pisarz – rozważnie dawkujący środki wyrazu – nie cofa się przed naturalistyczną drastycznością. Inne jeszcze punkty w tej skali to sadyzm i obrzydzenie, najwyraźniej chyba ujawnione w we wspomnieniu o grze w zapałki w obozie junaków.
Wiesław Myśliwski z powodzeniem podejmuje trudne zadanie przedstawienia psychologii tłumu. W chwili, kiedy bohater rozpoczyna edukację w zmilitaryzowanej szkole zawodowej, zmienia się forma wypowiedzi z „ja” na „my”. Wtopienie w masę odbiera spojrzeniu na świat bezcenny odcień indywidualności. Na szczególną uwagę w Traktacie o łuskaniu fasoli zasługuje epizod szósty, poświęcony rebelii. Zaiste zbuntowany tłum jest „samotny”. Zniszczenie i ofiara muszą się dokonać, lecz sprawcą staje się ciało zbiorowe. Nikt nie kieruje się własnym rozpoznaniem i własną oceną, wyłączone zostaje osobiste współczucie. Motłoch jest rządny krwi, przeto kozłem ofiarnym ma być, bo tak traf wskazuje, najbardziej niewinny nauczyciel muzyki. Włącza się destrukcyjny przypadek: Bunt to bunt! Wszystko jedno, kogo powiesimy (s. 145). Kiedy inercyjnie rozrasta się zniszczenie, gdyż tej siły wprawionej w ruch nie sposób zatrzymać, następuje oderwanie buntu od sprawców. Jakby rewolucja zyskiwała osobowość, stając się działającym podmiotem. Bunt u Myśliwskiego jest groźny i groteskowy. Rozgrywa się wobec pustki, podczas nieobecności przeciwników. Pusta forma buntu musi się czymś wypełnić: coś tu trzeba dopasować, by zrealizować schemat. Może to być skojarzenie najprostsze, które doda powagi nieopierzonej rewolucji: ogień, pożar Rzymu. Czynnikiem sprawczym i zarazem rezultatem działania jest abstrakcja. Weźmy dla odmiany wiejską zabawę: nieraz cała zabawa biła się ze sobą (s. 75). Podobnie w Widnokręgu opowiadane i odgrywane przez ojca bitwy same czuwają nad własnymi scenariuszami.
Traktat o łuskaniu fasoli, zgodnie z wymogami gatunku, został (quasi-naukowo) podzielony na szesnaście oznaczonych cyframi epizodów, odrębnych składników dowodzenia. Przyszli badacze prozy Myśliwskiego ustalą dokładnie zasady chimerycznej kompozycji, polegającej i na wprowadzaniu nowych wątków, i na uzupełnianiu poprzednich. Chciałbym się na chwilę zatrzymać jedynie przy różnorodności wygłosów. Przede wszystkim ostatnie zdania mają szczególną siłę: pointy-przesłania, aforyzmu, przerwania-niedopowiedzenia. W każdym razie seria mocnych zakończeń pozostawia czytelnikowi przestrzeń do refleksji, ciszę do namysłu. W ten sposób ujawnia się sens głębszy, metaforyczny. Zdarzają się również, niezwykle tu ważne, zamknięcia dialogowe. Zwroty do słuchacza, podkreślające jego obecność.
Całość w tradycyjnym wydaniu „Akcentu”.
Traktat o łuskaniu fasoli
Pewnego popołudnia spotkałam starszego pana, który ni stąd ni z owąd zaczął snuć opowieści. To o swojej młodości, o sąsiadach, których od lat nie widział, to znowuż o codzienności, która stale go ponagla. A on już stary. I zmęczony jej obecnością. Na początku słuchałam pobieżnie. Czekałam aż skończy, aby szybciutko uwolnić się od tego “gadania o niczym” i wrócić do obowiązków. Bo ich nie mało, a czasu jeszcze mniej. Ale on opowiadał i opowiadał. Płynnie przeplatał historie sprzed pół wieku z wydarzeniami z wczoraj – jakby w naturalny sposób dostrzegał w nich logiczną konsekwencję losu. Nawet się nie spostrzegłam kiedy wplótł pomiędzy to wszystko moją uwagę i ciekawość. I tak właśnie rozpoczęła się nasza znajomość. Wiesława Myśliwskiego poznałam w trakcie lektury “Traktatu o łuskaniu fasoli“.
“Traktat o łuskaniu fasoli” nie jest przewidywalną lekturą. A przewidywalne dzisiaj stają się niemal wszystkie książki. Przewidywalne w tym sensie, że budowane są na bardzo przeciętnej fabule – problemie, wokół którego bohaterowie krążą niczym ćmy wokół rozżarzonej lampy. Już po pierwszych dziesięciu stronach każdy czytelnik wie, że koniec nastąpi w chwili, gdy bohaterowi w końcu uda się dotrzeć do tego płonącego jądra. A wówczas trzeba po prostu – z takim czy innym wrażeniem – sięgnąć po kolejną książkę.
U Wiesława Myśliwskiego tego nie ma. Nie ma wartko skręconej fabuły, nie ma też obietnicy jej końca. Jest dziwne poczucie płynności, które towarzyszy czytelnikowi od samego początku. Niekiedy jest ono drażniące, bowiem pozostawia w niedosycie nierozstrzygnięcia przywoływanych historii. Innym razem nawet nużące, bo zdaje się wprowadzać wiele nieistotnych dla rozmowy szczegółów. Ale tak naprawdę skąd wiadomo, które są, a które nie są istotne?
Jednak w “Traktacie o łuskaniu fasoli” Wiesława Myśliwskiego jest dla czytelnika ukryte pewne zadanie. To czujność. Myśliwski wymaga od odbiorcy czujności. Dlatego też wplata w opowieści pozornie o niczym krótkie zdania-klucze, sensy zamknięte w kilku słowach. Są to mądrości dojrzałego człowieka, który ma nie tylko prawo, ale też możliwość ocenić większość zdarzeń z PERSPEKTYWY swojego życia.
Podmiot Myśliwskiego opisuje więc swoje lata szkolne. Wspomina, że wieczorami zdarzało mu się (a pokój dzielił z kolegami) mówić do siebie. Najczęściej chował wówczas głowę pod kocem i po prostu mówił…
Czemu w łóżku to robiłem, nakrywając się w dodatku kocem? Nie wiem. Może słowa potrzebują ciepła, gdy się rodzą od nowa. Bo też kiedy znalazłem się w tej szkole, byłem prawie niemową. [“Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesław Myśliwski]
Nie będę więc zdradzać treści, ani przytaczać czy interpretować kolejno przywoływanych przez Myśliwskiego zdarzeń. Bo to bez sensu. “Traktat…” jest bardzo spersonalizowaną opowieścią-lustrem. Każdy zobaczy w nim odbicie swojej twarzy. Dla niektórych przytoczone wyżej zdanie z powieści będzie kompletnie bez znaczenia i zginie w cieniu jednej z wielu historii. Odnajdą natomiast inne, które może mnie umknęły w trakcie lektury.
A jak to z lustrem bywa – zapewne za kilka lat odbicie w nim znacząco się zmieni. Będzie można ujrzeć już zupełnie inną twarz. I to czyni dzieło Wiesława Myśliwskiego ponadczasowym i ponadpokoleniowym.
OCENA 10/10 Język – 10/10
9/10 Fabuła – 9/10
9/10 Bohaterowie – 9/10
10/10 Dodatkowe walory (1-10) – 10/10 9.5/10 PODSUMOWANIE Myśliwski bez wątpienia zasługuje na miano Mistrza języka polskiego. Tak czystego, pięknego, plastycznego i lekkiego zarazem języka dawno nie dotknęłam. Lektura “Traktatu…” jest więc ogromną przyjemnością.
Fabuła – praktycznie jej brak, chociaż bardzo uparci mogliby się doszukiwać wątków pozwalających zrekonstruować życie głównego bohatera. Myślę, że to bez sensu – magia polega na mozaikowości. Trudny to zabieg, bardzo trudny. Ryzykiem jest utrata uwagi odbiorcy, a przez to niemożność przekazania sensu. Czasami rzeczywiście brakuje bardziej rozbudowanych dialogów, drażnić może mała wartkość opisywanych zdarzeń. Ale może na tym polega ich wyjątkowość?
Traktat o łuskaniu fasoli | Wiesław Myśliwski
Książki to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi.
Książki to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi.
키워드에 대한 정보 myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie
다음은 Bing에서 myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie 주제에 대한 검색 결과입니다. 필요한 경우 더 읽을 수 있습니다.
이 기사는 인터넷의 다양한 출처에서 편집되었습니다. 이 기사가 유용했기를 바랍니다. 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오. 매우 감사합니다!
사람들이 주제에 대해 자주 검색하는 키워드 \”Traktat o łuskaniu fasoli\” – Wiesław Myśliwski – Słów kilka
- Traktat o luskaniu fasoli
- traktat o luskaniu fasoli mysliwski
\”Traktat #o #łuskaniu #fasoli\” #- #Wiesław #Myśliwski #- #Słów #kilka
YouTube에서 myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie 주제의 다른 동영상 보기
주제에 대한 기사를 시청해 주셔서 감사합니다 \”Traktat o łuskaniu fasoli\” – Wiesław Myśliwski – Słów kilka | myśliwski traktat o łuskaniu fasoli streszczenie, 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오, 매우 감사합니다.